Szukaj na tym blogu

niedziela, 20 maja 2012

Gdzie jest kemping?

Cazalla y Constantina  –  stacja kolejowa pomiędzy miejscowościami Cazalla de la Sierra i Constantina, a tak naprawdę to peron z poczekalnią stojącą po środku niczego. Z tego miejsca pieszy szlak prowadzi przez Sierra Norte de Sevilla, czyli coś w rodzaju Parku Narodowego. Można pochodzić, pojeździć na rowerze lub po prostu odpocząć.

Naszym celem było Cerro del Hierro, w wolnym tłumaczeniu „żelazne góry”. To miejsce wykorzystywano kiedyś jako kopalnię, wydobywano z niej żelazo oraz inne minerały, które są tego pierwiastka pochodnymi. Dziś jest to pomnik przyrody, a jednocześnie dobre miejsce do wspinania dla mieszkających niedaleko miłośników tego sportu.

Cerro del Hierro
Zanim jednak spróbowaliśmy wspinaczki w Cerro del Hierro, należało się tam dostać, a wcześniej znaleźć nocleg (był piątek wieczorem). Na peronie poza czterema szalonymi nastolatkami i zawiadowcą stacji nie było nikogo, a trzeba zapytać, co dalej. Padło na tego ostatniego. Zajrzałam do jego siedziby i zapytałam:
–  Perdón. ¿Dónde está el camping?

Zawiadowca miał czarne, długie wąsy, ciemną karnację i sygnet na najmniejszym palcu swojej dłoni. Na głowie nosił służbową czapkę, która przypominała te spotykane również u polskich konduktorów. Spojrzał na mnie, poprawił sygnet, westchnął i powiedział. – Camping? – w tym momencie zadzwonił telefon. Wyszłam z pomieszczenia. Musiałam poczekać aż skończy, a hiszpańskie rozmowy do krótkich nie należą.

Po tym jak odłożył słuchawkę, wstał i wykonał gest, którym zaprosił nas do swojego pokoiku. Wyjął kartkę i narysował na niej stację.  – Jesteśmy tutaj – powiedział, a potem dorysował tory, dwa słupki, drogę za nami i drogę przed nami. Na koniec naszkicował ścieżkę i wytłumaczył, że mamy zejść nią w dół, a tam znajdziemy trzy drogi. Napisał dokąd prowadzą, strzałką zaznaczył którędy mamy iść. Na stworzonej przez niego mapie brakowało tylko skali.

Podziękowaliśmy, pożegnaliśmy się i zaczęliśmy szukać ścieżki. W tym momencie usłyszałam gwizd, odwracam się, a zawiadowca stacji pokazuje, że to nie tutaj. Zaczynamy schodzić kawałek dalej i znowu gwizd. Tym razem mężczyzna pokazuje, że mamy iść w dół. Robimy tak, a on znowu gwiżdże. Tym razem nie odwróciłam się, bo według mapy, którą dostaliśmy, droga była właściwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz