Szukaj na tym blogu

piątek, 8 marca 2013

Świnia przy korycie

Stolica, poranek, godzina ósma, a może trochę wcześniej. Pies sprawdza, co nowego sąsiedzi wyrzucili przez okna, a ja obserwuję i widzę, że idzie trzech panów, chwiejnym krokiem, jeden popija tanie piwo, a może wino. Nie wiem, to pewnie i tak bez znaczenia.  – Mają siłę! Tak pić od rana – pomyślałam. 
Usłyszałam też, o czym rozmawiają. Ten popijający piwo, beształ dwóch, pozostałych. Kazał im rzucić palenie.
No i wy teraz szluga, za szlugiem! Jak już macie szlugi to wy umiaru nie macie – mówił.
Ale nie rozumiesz, bo ty nie palisz i… zaczął się tłumaczyć jeden z nich, ale tamten mu przerwał.
Ja paliłem i wiem, co to są papierosy! Ty mi tu nie pier… , bo wy się po prostu ograniczać nie potraficie. Wy do tych papierosów to jak świnia do koryta. Nauczcie się kur… ograniczać – powiedział, po czym wziął łyk taniego piwa, które miał cały czas przy sobie.

Niestety, nie mogłam dalej słuchać, bo mój mały piesek pobiegł do wyrzuconej przez okno skórki pomarańczy i nie mógł się opamiętać. Musiałam przeprowadzić akcję wydobywania śmieci z pyska. Cóż było robić? Piesek po prostu biegnie do wszystkiego, co napotka na swojej drodze, jak świnia do koryta.
Gdzie on znajduje te wszystkie cebule, zużyte chusteczki higieniczne, skórki od banana, pomarańczy, jabłek, puszki po piwie i wiele innych rzeczy? pytałam sama siebie.
Zupełnie zapomniałam, że to przecież ci ludzie, co potrafią ograniczyć palenie otworzyli okna i postanowili posprzątać mieszkania.

4 komentarze: