Szukaj na tym blogu

sobota, 22 września 2012

Bardzo dobrze

 Już nie niemiecki czy rosyjski, ale hiszpański jest najchętniej wybieranym przez Polaków, drugim językiem obcym. – donosiła w zeszłym roku prasa i chyba miała rację. Hiszpański zawędrował pod strzechy. Bowiem nie w Instytucie Cervantesa czy na lotnisku, ale przy ulicy Świętojańskiej zauważyłam brzmiące po hiszpańsku stwierdzenie: muy bien (bardzo dobrze). Jest to nazwa sklepu z pamiątkami, którego właściciel prawdopodobnie jest poliglotą. Bo nazwy materiałów, z których wykonano pamiątkową biżuterię zostały wymienione po angielsku: amber, silver, gold. Poza tym gifts i souvenirs też prawie bezbłędnie napisane. 


Bardzo dobrze, że Polacy uczą się angielskiego, hiszpańskiego i potrafią się do tego przyznać. Przynajmniej Hiszpan pochodzący z Andaluzji nie będzie czuł się obco na Starym Mieście. Temperatura może i poniżej trzydziestu stopni, ale przynajmniej muy bien przy drzwiach zostało napisane. 

środa, 12 września 2012

Będzie mi tego brakowało

Pochmurno, deszcz i liście spadające z drzew – tak przywitała mnie Warszawa. To duża zmiana, kiedy wraca się z miejsca, w którym słońce jest przez cały czas, dookoła palmy, a temperatura nie spada poniżej 30 stopni. Tego akurat nie będzie mi brakowało, bo w Sewilli czasami przydałoby się kilka kropel deszczu i trochę cienia. Będzie mi jednak brakowało wielu innych rzeczy…


Ponad 30 proc. bezrobocia, czyli więcej niż u nas, a Hiszpanie codziennie uśmiechnięci, zadowoleni z życia, kochają swój kraj. Wielu z nich myśli o emigracji zarobkowej, ale robi to z bólem i żalem. – Do Polski przyjadę zimą, zobaczyć śnieg. Na wakacje zawsze zostaję tutaj, bo najlepsze wakacje są w Hiszpanii. – powiedziała mi jedna z koleżanek, którą zaprosiłam do Warszawy.

Mojito, rebujito, clara con limón i tinto de verano – tego też będzie mi brakowało. To słaby, rozwodniony alkohol, zawsze podawany z lodem. Jednak o wiele lepszy od naszej mocnej wódki oraz piwa, które dla mnie są nie do wypicia. Poza tym drinki w Andaluzji to nocne siedzenie w urokliwych, hałaśliwych barach. Nocnego życia będzie mi brakowało. Tęsknię również za bezpośrednim zwracaniem się do klienta. Nikt tam nie używa zwrotu proszę pani czy proszę pana. – ¿Que quieres? – pada z ust kelnera i trzeba szybko odpowiedzieć. A najlepiej zamówić przy barze, bo za fatygowanie obsługi do stolika jest dodatkowa opłata.

Będzie brakowało mi także głośnej ulicy, na której wszyscy gadają i krzyczą na całe gardło. – O, siema Franek! Co słychać? Jak się czujesz? I nikt się z tego powodu na nikogo krzywo nie patrzy, nie ogląda z niesmakiem za siebie. Starsza pani nie zwraca młodzieży uwagi, że w miejscu publicznym należy być cicho, bo sama rozmawia przez telefon na całe gardło. Niewiele jest kwestii, którymi Hiszpanie naprawdę się przejmują i tego mogliby się od nich nauczyć Polacy. Nas bowiem nawet kilka kropel deszczu może doprowadzić do załamania nerwowego.

Jest sporo rzeczy, których w Hiszpanach i Hiszpanii nie lubię, ale o nich pamiętać nie chcę. Andaluzja pozostanie mi bliska na zawsze. 

poniedziałek, 10 września 2012

Inwokacja do Sewilli

Sewillo Andaluzji stolico!
Łzę po tobie poczuło dziś me lico.
Będzie mi ciebie brakowało,
Choć deszczu miałaś za mało.
Wysokie u ciebie temperatury,
Nie oszczędziły mej białej skóry.
Drinki twe sławne, choć bardzo słabe,
Pomogły mi poznać dobrą zabawę.
Sjesty godziny mnie zszokowały,
Bo w ciągu dnia spać mi kazały.
Angielski język w Sewilli nieznany,
Hiszpański tutaj jest nakazany.
Twoi mieszkańcy leniwi bardzo,
I z pracą sobie raczej nie radzą.
Właśnie dlatego Sewillo droga,
Opuszczać ciebie będzie mi szkoda!


niedziela, 9 września 2012

Najlepsze po imprezie

Moje ostatnie, tłuste, andaluzyjskie śniadanie – churros con chocolate. To tradycyjny, hiszpański przysmak przypominający trochę nasze faworki. Jest pyszny, ale NAPRAWDĘ tłusty. Robi się go smażąc w głębokim oleju ciasto przypominające „węża”. Można posypać cukrem albo maczać w bardzo gęstej czekoladzie. Ja wybrałam tę drugą opcję i nawet nie chcę wiedzieć ile takie śniadanie zawiera kalorii.

Churro jest do kupienia tylko w miejscach nazywanych Churrería. Otwarte są one od siódmej do czternastej. Później nie warto się tam wybierać, bo i tak będzie zamknięte.


Mieszkańcy Hiszpanii kochają churro. – Najbardziej popularne jest na śniadanie, na przykład po imprezie. W Polsce też? – zapytała, na początku mojego pobytu w Sewilli, Emilia, nauczycielka hiszpańskiego. – Nie, dla mnie to jest coś nowego. – odpowiedziałam. Emilia nie mogła tego zrozumieć.  – Nie macie churro? Niemożliwe! – stwierdziła. Nie była w stanie przyjąć do wiadomości, iż ten przysmak pochodzący z Hiszpanii można kupić (poza tym krajem) w Ameryce Łacińskiej, Portugalii, Francji i Turcji. No chyba, że znajdę przepis w Internecie i otworzę warszawską churrerię. 

środa, 5 września 2012

Sardynki z Malagi

Stara, rybacka łódź, wypełniona piachem. Na niej pali się ogień, w którym płonie drewno wyłowione z Morza Śródziemnego. Przy łodzi krzątają się zazwyczaj mężczyźni, którzy pieką nadziane na patyk sardynki oraz inne pochodzące z tego miejsca ryby – to Malaga i jej plaża.


Knajp, w których można zamówić espeto de sardinas (czyli grillowane w ogniu sardynki) jest naprawdę sporo. Idąc w nocy, wzdłuż plaży bez przerwy jest się zaczepianym przez kelnerów i pytanym: - Coś do jedzenia? Do picia? Zapraszam.

Warto się skusić i usiąść na chwilę w jednym z barów, zjeść pieczoną w ogniu rybę, pokropioną cytryną i wsłuchać się w szum morza.  Mimo, że to podobno Portugalia słynie z sardynek te spożyte w Maladze były dużo lepsze…