Opowieść o prezesie Fundacji dla
Somalii powstała kilka lat temu jako propozycja dla jednej z gazet. Niestety tekst
nigdy nie został opublikowany. Myślę jednak, że warto docenić działalność warszawskiej Fundacji. Dlatego poniżej mój tekst w całości.
Zapraszam do lektury.
Połączyć Somalię z resztą świata
– Do celu dążymy małymi krokami.
Nie jest łatwo. Gdyby nie optymizm i życiowe motto Abdulcadira Gabeire, które
brzmi: przeszkody są po to, żeby nas motywować do działania, już dawno przestalibyśmy
wierzyć w powodzenie naszej misji – twierdzą pracownicy Fundacji dla Somalii i
przyznają, że bez prezesa niewiele mogliby zdziałać.
Abdulcadir Gabeire Farah to
Somalijczyk, który w latach 90. przybył do Polski i jako pierwszy Afrykańczyk
uzyskał status uchodźcy, po 1989 roku. Uciekł z ogarniętej wojną domową
Somalii. Przyznaje, że podjęcie decyzji o ucieczce nie było łatwe. Niewielu
Somalijczyków stać na ten krok. A wielu z nich, po przyjeździe do obcego kraju
ma problem z asymilacją – Wiem, że w Polsce można się odnaleźć i zintegrować z
mieszkańcami. Niestety ludzie przyjeżdżający tu z krajów afrykańskich oraz
arabskich chowają się i są z tego powodu nieszczęśliwi – twierdzi Gabeire.
Abducladir Gabeire Farah źródło: http://fundacjadlasomalii.org.pl/ |
On przeciwnie, wychodzi do ludzi i
nauczył się języka polskiego. – Mam wielu polskich przyjaciół – przyznaje
Gabeire, który na początku prowadził w Polsce sklep z afrykańskimi
przedmiotami, na które jak twierdzi było zapotrzebowanie. – Chciałem jednak
czegoś więcej – dodaje.
Z tego pragnienia w 2007 roku w
Warszawie powstała Fundacja dla Somalii. Pierwsza, polska organizacja, która
swoje działania skierowała do tej części Afryki. Od 1991 roku w Somalii trwa
wojna domowa, a kraj znajduje się w stanie rozpadu. Świadczą o tym chociażby statystyki.
Według rankingu państw upadłych (Failed States Index), który jest publikowany,
co roku przez amerykańską organizację The Fund for Peace oraz magazyn „Foreign
Policy”, Somalia w 2011 roku (czwarty rok z rządu) zajęła pierwsze miejsce.
Okazała się krajem o najtrudniejszych warunkach życia. Z powodu wywołanego suszą
i konfliktem zbrojnym głodu umierają tam tysiące ludzi.
Doraźna pomoc?
Wszystkie próby przywrócenia w tym
kraju stabilizacji kończą się niepowodzeniem. Drugą dekadę trwa konflikt
zbrojny. Jest rząd tymczasowy wspierany oficjalnie przez społeczność międzynarodową,
ale są też islamiści, którzy są bardzo radykalni. Ofiarami tego konfliktu są
przede wszystkim kobiety i dzieci. Dodatkowo kraj nawiedzany jest przez klęski
żywiołowe takie jak susza. Wszystko jest przyczyną ogromnych, ludzkich
dramatów.
Abdulcadir Gabeire, który zna sytuację
z własnego doświadczenia stara się pomóc. Nawet jeśli wie, że to co zrobi nie
przyniesie dużych efektów, nie rezygnuje – Wysyłamy do Somalii transporty z
rzeczami, które uda się w Polsce zebrać – informuje Gabeire i podkreśla – Jest
to niewielka pomoc, ale przynajmniej ci ludzie mogą poczuć, że nie są sami.
Działania Fundacji to przede
wszystkim: prowadzenie zbiórek pieniężnych, pomoc w somalijskim sierocińcu czy
porady prawne oraz psychologiczne dla imigrantów z Afryki przebywających na
terenie Polski. Jednak głównym i najważniejszym celem okazało się wybudowanie polsko-
somalijskiego szpitala. – Już na początku działalności wiedziałem, że chcę
zrobić dla Somalii coś naprawdę potrzebnego i ważnego – przyznaje Gabeire.
Szpital powstaje w rejonie Himan
and Heeb, który jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc w Somalii. Azyl
znajdują tam uciekinierzy z innych rejonów, w których toczy się wojna. Fundacja
dla Somalii zebrała pieniądze i przewiozła na miejsce sprzęt medyczny. Zanim to
nastąpiło Abdulcadir Gabiere starał się przekonywać jak największą ilość Polaków
do tego, że szpital jest potrzebny. Bo zdrowie Somalijczyków jest zaniedbane.
Dzieci umierają z głodu i podczas porodów, a kobiety cierpią na schorzenia o
podłożu ginekologicznym. Mimo tego, pieniądze w Somalii są wydawane przede
wszystkim na broń.
Od dawna nie widzieli lekarza
W styczniu 2011 roku działacze
Fundacji razem z prezesem, dziennikarzami i operatorami kamer pojechali do
rejonu, w którym powstaje polski-somalijski szpital. Nakręcili reportaż przedstawiający sytuację kraju.
Razem
z nimi pojechała polska lekarka Ines Dawidowska, która przez trzy tygodnie była
na miejscu. Leczyła Somalijczyków oraz szkoliła pielęgniarzy. – Ludzie od bardzo dawna nie widzieli lekarza. Wieść o tym,
że przyjechała rozniosła się bardzo szybko. Przychodziły tłumy. Nawet z bardzo
odległych zakątków kraju – wspomina
Abdulcadir Gabeire i dodaje – Wystarczyło, żeby zapytała jak się czują i spojrzała
w oczy, a oni twierdzili, że już są zdrowi.
źródło: http://fundacjadlasomalii.org.pl/ |
Na filmie można zobaczyć jak
wyglądała praca Dawidowskiej. Zdjęcia wywołują przygnębiające wrażenie.
Wstrząsająca jest scena, w której lekarka próbuje założyć kroplówkę wychudzonemu,
czarnoskóremu dziecku. Dawidowska przyznaje, że to i tak niewiele pomoże, bo
dziecko niedługo umrze.
Aktor związany z Fundacją
Abdulcadir Gabeire cały swój czas
poświęca na rzecz rozwoju Fundacji. – Brałem udział w szkoleniach, spotkaniach,
seminariach, bo chcę poznać jak najwięcej ludzi, dowiedzieć się, w którym
kierunku iść żeby nam się udało – przyznaje Gabeire. Tak też poznał aktora
Krzysztofa Pieczyńskiego. Dziś Pieczyński promuje działalność Fundacji dla
Somalii, m.in. poprzez spoty reklamowe, w których występuje.
– W Polsce istnieje wiele fundacji
oraz potrzeb. Bardzo trudno jest przekonać kogoś do tego, żeby wspierał Somalijczyków.
Dlatego postanowiłem pomóc – przyznaje Krzysztof Pieczyński i dodaje – Somalia
jest ojczyzną Abdulcadira. Czuje się on z tym krajem emocjonalnie związany.
Dostał nawet propozycję, że mógłby wrócić i zająć się tam działalnością
polityczną. Odmówił, bo jego marzeniem jest połączyć Somalię z resztą świata i
wie, że najlepiej może to robić mieszkając w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz