Przygotowania trwają przynajmniej od tygodnia. Hiszpańskie kobiety w reklamówkach,
bagażnikach samochodów czy rowerowych koszykach przewożą suknie do tańca flamenco,
a właściwie sevillany (lokalna
odmiana flamenco). Trwają próby. W niektórych miejscach można spotkać też panie
przechadzające się w falbaniastych, kolorowych strojach.
W miejscu, w którym odbywa się Feria stoi brama czyli „portada”. Jest ona ważnym elementem tego
święta. Co roku wygląda inaczej. Dziś o północy zabłyśnie tysiącem świateł po
to, żeby oznajmić miastu, iż zaczyna się tydzień tańca i śpiewu.
Portada |
W „casetas” czyli w kolorowych namiotach, które są
przyozdobione girlandami kwiatów, balonami, latarniami, praca wre. Gospodarze zastawiają
stoły, dekorują, sprawdzają sprzęt. To właśnie w tych namiotach bawią się przez
całą noc sewilskie rodziny. A razem z nimi turyści, których od kilku dni
przybywa. Przez centrum miasta trudno przejść tak, żeby nikogo nie potrącić. Co
jakiś czas można usłyszeć – Perdón, sorry, excusez-moi, a nawet
przepraszam.
Casetas |
Mieszkańcy Sewilli twierdzą jednak, że podczas Feria centrum jest puste. Wszyscy bawią
się tam gdzie pokazy cyrkowe, tańce, śpiew, a przede wszystkim tam gdzie można
wypić „rebujito”.
Teraz już czytam Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńI chwała Ci za to Czarny Rycerzu;)
OdpowiedzUsuń