Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Kto jest imigrantem

– Pójdziesz z Martą do szkoły i pomożesz podczas zajęć. Chcesz? – powiedziała Gloria, która jest szefową Stowarzyszenia Mujeres Entre Mundos. – Chcę, ale ja nie rozumiem po hiszpańsku – odpowiedziałam. – Poradzisz sobie, tam są dzieci. Jakoś się dogadacie – poinformowała mnie Gloria.

– W jaki sposób ja się z tymi dziećmi porozumiem? Co ja tam będę robiła? – z takimi myślami pojechałam na przedmieścia Sevilli. Na miejscu okazało się, że to nie są dzieci, ale młodzież, a szkoła nie jest przepełniona grzecznymi dziewczętami oraz chłopcami w mundurkach, bo to szkoła zawodowa.  Poza tym wielu jej uczniów to przybysze z innych krajów. Dlatego też zajęcia  „intercultural”, podczas których dużą uwagę poświęcono problemom imigrantów, dobrze tutaj pasowały. Ja zresztą też, bo od razu zakwalifikowano mnie do kategorii „inmigrante”.

Przedstawiłam się w języku angielskim. Starałam się robić to głośno, powoli, wyraźnie, ale i tak zrozumienie było niewielkie. Tylko jeden z chłopców ubrany w dres adidasa zaczął pytać. – Eeee polaco, bitch, bitch? – kiedy to usłyszałam odpowiedziałam (zresztą zgodnie z prawdą), że bitch nie jestem i że wiem, co to znaczy. Dostałam za to owację na stojąco, a słuchacze zażądali, żebym przedstawiła się też w języku polskim.– Mam na imię Matylda. Jestem Polką i mieszkam w Warszawie. Teraz jestem w Hiszpanii – powiedziałam i znowu mnie oklaskiwano.

– Kto z was jest imigrantem? – zapytała w końcu Marta. Kilka osób podniosło ręce i powiedziało skąd pochodzą. – Nigeria, Santo Domingo – te odpowiedzi dominowały. – Z jakimi problemami muszą sobie radzić imigranci? – padło kolejne pytanie. – Ekonomicznymi, bo nie mogą znaleźć pracy i muszą też szukać nowych przyjaciół, a zatem są samotni – mówili uczestnicy.

Mimo tego, że zajęcia trwały, moja obecność wciąż wzbudzała zainteresowanie i powszechną wesołość. Dyskusja między uczniami zaczęła krążyć wokół mojego imienia. Zastanawiali się czy należy powiedzieć Matilda, a może Mathilde.

 – What’s your name? – zapytał w końcu ten, który wcześniej pochwalił się znajomością słowa „bitch”. Odpowiedziałam, że po polsku mówi się Matylda. Wtedy spokojny, siedzący na uboczu chłopak poinformował wszystkich. – En español es Matilda. To jednak nie zakończyło rozmów na mój temat, co jakiś czas dochodziło do mnie szeptane przez nich słowo: „polaca”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz