- Fajne te palmy! Tamte są ogromne, ale mają suche liście. Ciekawe
czy trzeba je podlewać? Tu są jakieś inne, małe palmy. Czy to taki gatunek, a
może jeszcze nie urosły? A tamta palma ma jakiś dziwny pień: na dole cienki, a grubszy na górze, zupełnie inaczej niż nasze drzewa – te natrętne myśli na
temat drzew i drzewek palmowych, które rosną w Sevilli prawie wszędzie, mogło
zburzyć tylko nagłe wydarzenie. No i potknęłam się o płytkę chodnikową.
Nie przewróciłam się. Dlatego moje myśli ponownie zaczęły
krążyć wokół tych dziwnych, wyglądających na sztuczne roślin. – To bardzo
ciekawe, że w Parku Saskim rosną kasztanowce, a w Parku Marii Luizy palmy. Skąd
oni w ogóle wiedzą kiedy zaczynają się matury, przecież nie kwitną u nich
kasztany – w tym momencie wpadłam na typowego, hiszpańskiego chłopaka o
czarnych włosach i ciemnej, opalonej cerze. – Przepraszam, a właściwie to SORRY
– powiedziałam, a on tylko się uśmiechnął, ukłonił i odpowiedział. – No
problem!
Drzewo palmowe, niby nic nadzwyczajnego i z lekcji biologii
albo geografii, a może z obu tych przedmiotów wiem, że są to drzewa rosnące w
klimatach ciepłych i tropikalnych, ale palma w parku!? To przecież niemożliwe.
Palmy to hiszpańska codzienność. Co można pod nimi robić?
Ludzie się całują, plotkują, niektórzy śmiecą, a psy pod nie sikają.
Avenida de Kansas City to nazwa ulicy, a taka nazwa
zobowiązuje. Dlatego droga jest ruchliwa i pełna samochodów. Na chodniku w wielu
miejscach stoją ławki, które są pod palmami. I to wystarczy, żeby na jednej z
głównych ulic zakochani mogli się ściskać. W cieniu palmy przecież nic nie
widać. Prawdopodobnie też nic nie słychać, bo emerytowane przyjaciółki stoją pod palmą na rogu ulicy i plotkują.
Rozmawiają zapewne o wszystkim, co przyjdzie im do głowy. Często dopytują –
Que? Que? Que? – w zależności od informacji nadają pytajnikowi odpowiedni ton.
Kiedy pierwszy raz przyjechałam do Sevilli dostrzegłam
palmy. Teraz znowu je zobaczyłam i już na zawsze to miejsce będę z nimi kojarzyła,
a wszystkie drzewka palmowe, które jeszcze kiedyś zobaczę będę porównywała do
tych z Sevilli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz