Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 2 lipca 2012

Królowie Europy

– Campeones, campeones aeaeaooooo – krzyczałam wczoraj razem z mieszkańcami Sewilli i ochrypłam, ale co mogłam zrobić, udziela się. Czerwono– żółte stroje, flagi, piłkarskie przyśpiewki, okrzyki– trudno przejść obojętnie. Nawet, jeśli czuje się żal z powodu tego, że te wszystkie barwy nie były biało– czerwone.


Sprawdziły się jednak przepowiednie optymistycznie nastawionych Hiszpanów. Wygrała ich reprezentacja, oni są najlepsi i nic nie zachwieje ich pewnością siebie. Przed meczem na wielu polskich portalach czytałam, że to Włosi zostaną mistrzami Europy, a na hiszpańskich. – Jesteśmy gotowi tworzyć piłkarską historię – mówił Andrés Iniesta portalowi sport.es, a dziś na tej samej stronie internetowej, ogromny tytuł. – Królowie futbolu, królowie Europy!

Wczoraj królami poczuli się też mieszkańcy Sewilli, którzy przez całą noc grali koncert na wuwuzelach i bębnach oraz śpiewali. Przed meczem, w reklamówkach brzęczało ich ulubione, hiszpańskie piwo, o którym koledzy z Polski mówią pogardliwie „siki”. Po meczu piwo lało się strumieniami nie tylko do gardeł, ale też na głowy i podkoszulki wszystkich oglądających mecz poza domem. A trzeba przyznać, że takich w Sewilli jest sporo.


Samochody obwieszone hiszpańskimi flagami przekraczały prędkość, a piesi przechodzili na czerwonym świetle i nikt nie miał do nich pretensji. Mimo tego, że policja była w gotowości. Zaczęła nawet ściągać pijanych szczęściem fanów futbolu z zabytkowej fontanny na rynku.

Strefa kibica w Sewilli okazała się najlepszym miejscem na spędzenie niedzielnego popołudnia. A hiszpańskie podziały na Andaluzję, Katalonię oraz inne rejony wczoraj były bez znaczenia. Jak zauważyła jedna z moich, polskich koleżanek. – Mam przeczucie, że nawet Barcelona czuje się dziś wyjątkowo hiszpańska. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz