Sprawdziły się jednak przepowiednie optymistycznie nastawionych
Hiszpanów. Wygrała ich reprezentacja, oni są najlepsi i nic nie zachwieje ich
pewnością siebie. Przed meczem na wielu polskich portalach czytałam, że to Włosi
zostaną mistrzami Europy, a na hiszpańskich. – Jesteśmy gotowi tworzyć piłkarską
historię – mówił Andrés Iniesta portalowi sport.es, a
dziś na tej samej stronie internetowej, ogromny tytuł. – Królowie futbolu,
królowie Europy!
Wczoraj królami poczuli się też mieszkańcy Sewilli, którzy
przez całą noc grali koncert na wuwuzelach i bębnach oraz śpiewali. Przed
meczem, w reklamówkach brzęczało ich ulubione, hiszpańskie piwo, o którym
koledzy z Polski mówią pogardliwie „siki”. Po meczu piwo lało się strumieniami
nie tylko do gardeł, ale też na głowy i podkoszulki wszystkich oglądających
mecz poza domem. A trzeba przyznać, że takich w Sewilli jest sporo.
Samochody obwieszone hiszpańskimi flagami przekraczały
prędkość, a piesi przechodzili na czerwonym świetle i nikt nie miał do nich pretensji.
Mimo tego, że policja była w gotowości. Zaczęła nawet ściągać pijanych
szczęściem fanów futbolu z zabytkowej fontanny na rynku.
Strefa kibica w Sewilli okazała się najlepszym miejscem na
spędzenie niedzielnego popołudnia. A hiszpańskie podziały na Andaluzję,
Katalonię oraz inne rejony wczoraj były bez znaczenia. Jak zauważyła jedna z
moich, polskich koleżanek. – Mam przeczucie, że nawet Barcelona czuje się dziś
wyjątkowo hiszpańska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz