Szukaj na tym blogu

środa, 18 lipca 2012

Chwyt marketingowy

Matalascañas – niewielka, ale malownicza miejscowość położona nad Oceanem Atlantyckim. Jej największą atrakcją stała się plaża. Otoczona jest Parkiem Narodowym Doñana, w którym, jak głoszą przewodniki, można spotkać rysia iberyjskiego. Dużą część parku stanowią mokradła, które są schronieniem dla flamingów oraz innych, ciekawych gatunków ptaków. Pozostała część jest pustynno- wydmowa z lasem śródziemnomorskim. Wszystko razem wygląda imponująco.

Jednak to przede wszystkim plaża przyciąga tłumy zarówno hiszpańskich, jak i zagranicznych turystów. Dla leniwych dostępna jest nawet szeroka oferta hoteli położonych nad brzegiem oceanu. Wystarczy zejść po schodach i jesteśmy na plaży.


Jadąc w kierunku Matalascañas czasami trzeba zwolnić, bo w niektórych miejscach tworzą się korki. W każdym samochodzie rodzina trzymająca na kolanach dmuchane piłki i krokodyle. W bagażniku wiozą lodówkę turystyczną pełną zimnych napojów, alkoholi oraz lodu, bez którego drinków nie piją. Pewnie, dlatego też bez lodówki nie wyruszają w podróż. Nawet podczas wspinaczki w El Chorro udało nam się spotkać mieszkańców Sewilli, którzy przyszli pod skałę z lodówką przepełnioną sokami, owocami i kilkoma puszkami piwa.  

Jednak nie tylko napojami człowiek żyje. Podczas leżenia na plaży można też zgłodnieć. Matalscañas jest przygotowane. Przy plaży mnóstwo barów, które przyciągają specjalną ofertą o nazwie “Menu Dnia”. W cenie 8-9 euro można zjeść pierwsze i drugie danie, a także deser oraz wypić drinka. Trudno nie ulec pokusie. Tylko, który bar wybrać? – W jednym tłumy, ale w drugim podobnie. W tym jedzenie wygląda dobrze, ale w następnym jeszcze lepiej. – mówiłam i próbowałam dokonać wyboru, ale nie było łatwo.

Nagle na jednej z tablic, na których kredą zostało wypisane menu dnia zauważyłam napis. – We speak english. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i pomyślałam. – Niestety, wam nie wierzę. Knajpy tej nie wybrałam, bo napis, który zobaczyłam to prawdopodobnie tylko chwyt marketingowy, który miał za zadanie przyciągnąć zagranicznych turystów.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz