Czasami zdarza
się jednak, że ktoś mieszka na osiedlu, na którym basenu nie ma. Wtedy powinien
poszukać znajomych, którzy go mają i mogą nas zaprosić. Tak też było
ze mną. Zostałam zaproszona.
Poszłam na basen, w którym wspólnie kąpią się i rozmawiają sąsiedzi. Oczywiście
w określonych grupkach. Są mamy z dziećmi, panie i panowie na emeryturze, ubrane w skąpe bikini nastolatki oraz chłopcy, którzy siedzą we własnym towarzystwie
i bez skrępowania omawiają wygląd koleżanek.
– Chodź,
chodź tam siedzi Isidoro. Musisz go poznać. Chodź, przedstawimy cię. –
powiedziała jedna z moich młodych towarzyszek. Wcześniej zrozumiałam tyle, że
Isidoro podoba się każdej z nich. A zapytane o to czy im się podoba piszczały, chichotały
i krzyczały, że nie. – Po co? Nie chcę. – odpowiedziałam. – No chodź. Musisz. –
mówiły tak głośno, patrzyły w jego stronę, ciągnęły mnie za ręce, iż musiałam
odpuścić. Przedstawiłam się, powiedziałam, że jestem z Polski. Później zostałam
przepytana: – Ile masz lat? Jak masz na nazwisko? Masz męża? A czy masz dzieci?
Mieszkasz tutaj?
Udzieliłam w
miarę wyczerpujących odpowiedzi, gdyż Izydor pokiwał głową z uznaniem. Później
powiedział, że basen zamykany jest o piętnastej, bo wtedy zaczyna się sjesta. A
przecież nie można spędzać jej na basenie, bo ktoś mógłby się niepotrzebnie
zmęczyć podczas kąpieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz