– Fajne masz to zdjęcie z jajami na Facebooku – mówi kobieta w wieku około sześćdziesięciu
lat do swojej koleżanki siedzącej na ławce obok. – No wiesz to z jajami… – dodaje, bo tamta chyba nie zrozumiała, nie reaguje.
– A jakie zdjęcie? – zapytała w końcu druga z pań.
– No pamiętasz jak byłyśmy tam wiesz… no to oni wstawili to
twoje zdjęcie wiesz… z jajami… no na Facebooka – dodała pierwsza, która chyba stwierdziła, że w ten sposób dokładnie wyjaśniła, o co jej
chodzi. Ja nic więcej z tego nie zrozumiałam, ale jej koleżanka się ożywiła.
– Aaaa! STAMTĄD! No wiem, ale ja wiesz nie korzystam… i nie
wiem w ogóle jak to zobaczyć – odpowiedziała.
– Ja też nie korzystam, ale mój chłopak (z tonu, którym to
wypowiedziała zrozumiałam, że chodzi raczej o syna, a nie o życiowego partnera)
wchodzi i mi pokazał. Ale ja muszę się zarejestrować, bo to bezpłatne
jest. Wiesz? – nie dawała za wygraną pierwsza.
– Tak? No to jak bezpłatne to ja chyba też się zarejestruje – odpowiedziała bez przekonania druga i wstały, żeby wsiąść do nadjeżdżającego
metra.
Nie wiem, o jakie jaja chodziło oraz gdzie historia z jajami się
wydarzyła. Wiem jednak, że rozmowa była tajemnicza i przez to bardzo ciekawa.
Najważniejsze, że dostęp do portali społecznościowych jest bezpłatny i pani,
która nie widziała swojego zdjęcia z jajami będzie mogła je zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz