Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 15 lipca 2013

Trudny wybór dla miłośników zwierząt

– Bilans dziewięciu dni gonitw z bykami w hiszpańskiej Pampelunie to 50 rannych osób w szpitalu – donoszą media polskie i hiszpańskie. Właśnie skończyła się fiesta ku czci świętego Fermina, patrona Nawarry.

Współczuję tym ludziom, a z drugiej strony nie potrafię ukryć satysfakcji z tego, że byki „odpłaciły pięknym za nadobne”. Bo co można powiedzieć o tym, że z okazji fiesty ku czci świętego Fermina w Pampelunie na północy Hiszpanii mężczyźni uzbrojeni w zwinięte w rulon gazety uciekają przed stadem, przestraszonych, a jednocześnie zdenerwowanych byków? Biegną tak przez 800 metrów, aż do areny, na której byki giną z rąk torreadorów i matadorów.

źródło: http://wiadomosci.radiozet.pl
Na stronach internetowych hiszpańskich gazet można przeczytać historie poszkodowanych. 19- latek leży na oddziale intensywnej terapii w Hospital de Navarra, Irlandczyk, który ma 28 lat również jest w ciężkim, ale trochę lepszym stanie. Poza tym są jeszcze inni, którzy ponieśli mniejsze obrażenia między innymi 43- latek z Toledo i 24- latek z Barcelony. Dodatkowo w bardzo poważnym stanie jest osiemnastoletni chłopak. Rokowania są słabe i nie wiadomo, co z nim będzie dalej. Takich historii jest jeszcze więcej. Wystarczy zajrzeć na hiszpańskie portale informacyjne.

Po co to wszystko? Dlaczego warto tak męczyć i siebie i byka? – To jest wyjątkowy spektakl. Ma w sobie pasję, emocje, tajemnicę, strach i tradycję. Z bykiem nie ma żartów. Do końca nie masz pewności czy wszystko skończy się świętem czy tragedią. To wydarzenie zawiera w sobie wszystkie elementy potrzebne do przeżycia emocjonującej przygody – powiedział w jednym z wywiadów Manuel Molés, hiszpański dziennikarz zajmujący się tematyką byków.

źródło: http://wiadomosci.radiozet.pl
Niestety, podobnie jak corrida tak i gonitwy byków w Pampelunie mają długą tradycję. Okazuje się, że fiesty ku czci świętego Fermina tzw. sanfermines zaczęły się już w XIV wieku. Od 1911 roku prowadzone są statystyki dotyczące sanfermines. Wynika z nich, że do tej pory śmierć w trakcie gonitwy z bykami poniosło 15 osób. Rannych jest oczywiście zawsze dużo więcej.


Przydałoby się zwrócić uwagę Hiszpanów na to, że mamy już XXI wiek, a nie XIV i może warto zainwestować w jakieś inne, mniej drastyczne rozrywki. Jeśli jednak mam wybierać między gonitwami w Pampelunie, a corridą na przykład w Sewilli, wybieram to pierwsze. W trakcie corridy, którą widziałam, przeżyłam i nie polecam, byk nie ma szans. Wszyscy, pewnie oprócz niego, znają zakończenie. Zwierzę nic nie może zrobić. Czasami tylko wymyka się spod kontroli torreadora, i na przykład bierze go na rogi, ale to raczej zdarza się rzadko. W Pampelunie jest jakaś nadzieja dla byka. Może kiedyś uda mu się przeskoczyć drewnianą barierkę i wywalczyć dla siebie wolność? A może jest też szansa na to, że kiedyś, ktoś zrozumie, iż nie ma nic emocjonującego w tym, że byk wykrwawi się na oczach nienasyconej publiczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz